poniedziałek, 12 października 2015

Marina Lewycka "Zarys dziejów traktora po ukraińsku"

Autor: Marina Lewycka
Tytuł: "Zarys dziejów traktora po ukraińsku"
Z angielskiego przełożyła: Anna Jęczmyk
Wydawnictwo: Albatros
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2006
Liczba stron: 336

Seria π

Wydawać by się mogło, że mamy przed sobą techniczną wykładnię o wkładzie ukraińskiej myśli technologicznej w rozwój rolnictwa. I jest to trochę mylne przypuszczenie, ale tytuł nie wziął się z księżyca i ma swoje uzasadnienie w fabule.

Co się może wydarzyć gdy osiemdziesięcioletni owdowiały ojciec zakocha się na zabój w trzydziestoletniej ukraińskiej imigrantce z synem? On widzi w niej piękny biust, młode jędrne ciało i swoje podbudowane męskie ego. A ona w nim źródło, w jej mniemaniu, dużych pieniędzy, które w sprytny sposób można ze staruszka wyciągnąć.

Na drodze do bezgranicznego szczęścia obu stają jednak jego dorosłe córki - jedna ulubienica zmarłej matki i druga, młodsza, oczko w głowie tatusia. Ale ich zwarta w obliczu zagrożenia (dla córek intencje młodej Ukrainki są jasne jak słońce) postawa nie jest osiągnięta łatwo. Są między nimi ukryte żale, niedopowiedzenia, pretensje i wzajemne oskarżenia oraz, czasem, zwykła złośliwość.

Ojciec jest zapatrzony w kobietę jak w ikonę, córki widzą postępujący upadek domu tak świetnie prowadzonego onegdaj przez ich matkę, podupadanie ojca na zdrowiu co w efekcie prowadzi najpierw do pościgu by wybić ojcu z głowy zawarcie małżeństwa, zaś później do wyścigu z adwokatem żony, o to, kto zbierze lepsze argumenty i wyniesie z domu namacalne dowody na to, że małżeństwo było fikcją...

Pewnie w tym momencie część z czytelników zrezygnuje z lektury machając ręką na sprawę, ale fabuła nie jest denerwująca, a ojciec nie zbudza irytacji swoją bezmierną naiwnością.
Po intensywnych, wielokrotnych perswazjach i przekonywanich popartych rachunkami za samochody, nową kuchenkę i mandaty zaczyna współpracować z córkami i zaczyna się robić gorąco.

Dostajemy w tle psychologiczną rozprawę między siostrami, które współdziałając w słusznej sprawie dowiadują się o sobie rzeczy, o których nie miały pojęcia. Wpojone przekonanie o tym, że ta druga była bardziej faworyzowana przemija ustępując miejsca zrozumieniu rodzinnych tajemnic i tragedii.

Czytając "Zarys dziejów traktora po ukraińsku" dostajemy się w przeróżne światy, których obrazy autorka zaczerpnęła z własnego życiorysu: Ukrainy i Związku Sowieckiego z czasów II wojny światowej, wspomnień z obozów jenieckich na terenie Niemiec, środowiska powojennej ukraińskiej emigracji w Anglii, naukowego świata rolniczej technologii, świata psychologicznych meandrów między rodzeństwem i specyficznych niuansów towarzyskich i emocjonalnych tkwiących w rosyjskiej duszy. I to jest w tej książce najlepsze ;-)

Wpis bierze udział w wyzwaniach:

-  "W 200 książek dookoła świata - edycja II - 2015" na blogu Edyty "Zapiski spod poduszki";


- "Rosyjsko mi!" na blogu Basi Pelc "Czytelnia";


- "Celuj w zdanie" na blogu Sylwii P. "Tu się czyta!"



2 komentarze:

  1. Zaintrygowałaś mnie. Najpierw dziwny tytuł, potem pytanie co Ukraina na do mojego wyzwania ;-), a potem treść. Podoba mi się ta książka, świetnie ją przedstawiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu! Ciekawa jestem czy by Ci się spodobała.

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...