Obudziłam się zmęczona, bo śniło mi się, że biegłam do pracy. Dystans oceniam na 5 kilometrów. Tak wyczynowo biegłam, nie martwiąc się że się spóźnię. I ten sen nie pozwolił mi się niestety wyspać.
Po wtóre, podświadomość też nie pozwoliła na nocny relaks, bo Większy K. zaczął wczoraj kaszleć, a ponieważ rodzaj tego kaszlu otrzymał kategorię " Brzydki ->umawiamy się do lekarza" więc od rana kulka w łeb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))