Jako nastolatka myślałam, że jeśli kiedyś będę miała dzieci to chciałabym mieć dwóch synków; kończąc liceum rzuciłam hasło - "Też będę doktorem", a jedząc samotne niedzielne obiady marzyłam o własnym domku i rodzinie. Marzenia się spełniają.
piątek, 25 stycznia 2013
Za dużo naraz
W ciągu 24 godzin dowiadujesz się, że dziecko ma kolejne zapalenie oskrzeli (ostatnie - 2 miesiące temu), po drodze wysypuje się samochód (konkretnie alternator) i musisz brać urlop na żądanie (w końcu nie tak źle, nadarza się okazja żeby trochę dom oprzątnać), wieczorem przychodzi sms od niegdysiejszej psiapsióły, że wspólna koleżanka straciła dziecko 10 dni przed terminem, rano dzwoni kumpela i prosi o grupę wsparcia dla znajomej, która ma 4 letnie dziecko i od 2 miesięcy pluje krwią a szpitale nie przejmują się sytuacją, potem dzwoni mama i mówi, że właśnie wyczytała w gazecie o możliwości składania podań do NFZ-tu o miejsce w sanatorium dla dzieci z problemami oskrzelowo-laryngologicznymi (rzekomo 3 miesiące po złożeniu wniosku, dziecko ma miejsce na turnusie) i że koniecznie powinnaś spróbować to załatwić. Mózg powoli zaczyna się kurczyć i czuję, że nieszczęścia całego świata to dziś moja specjalność. Prozaicznie - nawet umycie podłogi mopem staje się wyczynem ponad możliwości fizyczno-emocjonalne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))