sobota, 5 września 2015

Trudne powroty LIVE, czyli 200 - 50 -100

Z coraz większą raną w sercu słyszę poranne płacze w przeszkolu.
To nowy narybek trzylatków oswaja się na swój sposób z przyjazną przestrzenią publiczną. Oderwane od ciepłego matczynego lub ojcowskiego łona. ;-) Wydarte z domowych pieleszy.
Wakacyjne echa udostępnienia przedszkoli dla dwulatków odbijają mi się czkawką. Komu i czemu to ma służyć? Moim zdaniem nowoczesnym matkom (przepraszam, że nie dotykam ojców, ale nim nie jestem) takim, które dziecko w wieku 5 lat na kolonie chcą wysyłać lub takim, które na wczasach all inclusive myślą, że 2 latka zostawią w gromadzie dzieci z animatorem. Rodzicielstwo tak, ale nie kosztem wyrzeczeń dotyczących własnego ego i tego, że musimy być piękni, młodzi, odchudzeni, wysportowani, i takich tam nośnych haseł i modnych tryndów. Ale głównie nie kosztem świętego spokoju i odpoczynku od dzieci, który przecież się należy też, a czasami przede wszystkim! Oj, naczytałam się różnych relacji w te wakacje...
Takie to może kontrowersyjne przemyślenia mam.

Wracając do ad remu, mam jednocześnie świadomość dorastania własnych latorośli.

Większy K.
Klasa druga, która zaowocowała jeszcze większą kolekcją bezpłatnych książek i ćwiczeń zabieranych codziennie do szkoły... Tym razem mamy 3 podręczniki i 3 komplety ćwiczeń - część 1. Do końca roku przejdziemy jeszcze przez część 2, 3 i 4. Plus dwukrotne zasoby na religię, plus dwukrotnie angielski... W sumie? 24 +2 +2 = 28 książek. Jakieś pytania???

Mały O.
Rzutem na taśmę wydarty z odchłani systemu sześciolatków do szkoły. W poniedziałek 31.08. zapakowałam oba dziecka w auto, odebrałam ze szkoły decyzję dyrektora o odroczeniu obowiązku szkolnego, dowiozłam do przedszkola i udaliśmy się na zaplanowane testy alergiczne. Uff.

Uzyskanie opinii z poradni zajęło w sumie 3 tygodnie.
Większym, karkołomniejszym, absurdalniejszym wyczynem było wyciśnięcie ze szkoły odraczającej decyzji na papiórze, bez której to, opinia nic nie warta była. TO zajęło 10 tygodni, przy ustawowo określonym czasie na tygodni 4.
Ale ja wiedziałam, że tak będzie, gdy tylko wyczytałam na stronie www szkoły zawieszoną informację o odraczaniu dzieci "przez szkołę, w obwodzie której mieszka dziecko" ...
Ten obwód... Ten obwód spowodował, że miałam przez czerwiec, lipiec i sierpień obwód myślowy zamknięty pod wysokim napięciem.

I mimo, iż spotkałam się oko w oko (+ Karolki + Miś Maciek po pachą Małego O.) z Panią Dyrektor (szkoły, do której zostało dziecko przyjęte), która powiedziała mi: nie ma problemu odroczy dziecko to, małż zawożąc po dwóch dniach roboczych wniosek z opinią do szkoły odesłany został do szkoły rejonowej. Która to szkoła nota bene nic o dziecku nie wiedziała. Co też potwierdziła słowo w słowo, kiedy po ponad miesiącu przyjechałam tam osobistycznie szukać dziecka swego w machinach urzędniczych zatrybionego. Szkoła, w osobie miłej pani w sekretariacie poinformowała mnie o tym, że śledztwo na listach dzieci zameldowanych zrobiła (to oboczny dyskurs na temat zameldowania a zamieszkania), się zebrała, pokonferowała, ale już o wnioskach (czy raczej braku takowych) mnie zawiadomić nie raczyła. I kiedy tak wyłuszczała mi swoje racje, które ja spocona, ale z zamkniętą buzią (i zacisniętymi w rozumiejącym uśmiechu zębami) wysłuchałam, spokojnie poinformowałam, że w takim razie jadę za chwilę do szkoły "do której dziecko zostało przyjęte", aby jeszcze raz (na styk, licząc 30 dniowy tryb wydawania decyzji) formalnie złożyć papiery. O!
Tamże, wiedząc, że odraczaniem, ups, pisaniem odroczeń zajmuje sie pani pedagog vel psycholog jako ekstrazałącznik dopięłam do opinii z poradni ksero ustawy z podreślonym fragmentem, kto odracza dziecko. Tak dla pewności. Ino, że niepokój mój narastał, gdyż usłyszłam, że panie będą po 15 sierpnia. Po 18 sierpnia Panie nadal nie miały odhaczonych w grafiku wydanych opinii (co telefonicznie ustaliłam), a ja tu na wakacje rodzinne z familją jechać miałam. Cóż, z drugiego końca Polski przyszło mi dowiadywać się tydzień temu, iż dziecko na liście przyjętych do klas pierwszych JUŻ nie figuruje. PSSSSSssssss.....
Uleciało powietrze.
Ale papier trza było odebrać. No.

Panie w przedszkolu (te, które nie były wtajemniczone w niuanse odraczania) przywitały Małego z nieukrywaną radością i zaskoczeniem. "I bardzo dobrze" - rzekły DOŚWIADCZONE nauczycielki przedszkolne.

Mały O. na emocjonalnych przesłankach dostał odroczenie oraz zdiagnozowanej "niedojrzałości szkolnej", która by mu uniemożliwiła spokojne wysiedzenie 45min lekcyi. Znam dziecko swe, próbowaliśmy zajmować go pisaniem i szlaczkami (już nie mogę, mogę poźniej skończyć?). Zatem widząc jak wygląda nauka w bieżącej pierwszej klasie, niestety, przykro mi bardzo, stwierdzić muszę - to bynajmniej nie jest zabawa.
I nie rozumiem, dlaczego miałabym rok po roku dawać do pierwszej klasy dzieci, między którymi jest 2,5 roku różnicy. To nie jest kwestia szeleszczących kartek w kalendarzu. To jest kwestia sposobu myślenia i zachowania takich młodych.


*******************************************

O myśleniu dziecka 5 i 3/4.

Zeszły tydzień spedziliśmy w Sudetach.
Mały O. ma swoje zainteresowania, o których więcej pisałam TU.
Ale teraz ma już też poważne plany.
Chce sobie kupić Bugatti Veyron. Podejrzewam, że moje kochane dziecko nawet nie wie jak wygląda dokładnie ten samochód (chyba, że ze starszym obcykali sprawę korzystając po cichu z mojego telefonu). Wie za to, i ta wiedza go motywuje, że to najszybsze auto.

Usłyszałam zatem pewnego wieczoru w pokoju:
- Mamuniu, a na koniec wakacji dasz mi 200 złotych?
- A po co Ci 200 złotych?
- No wiesz zbieram na bugatti i dołożę do skarbonki.
- Dziecko, ale Bugatti jest bardzo drogie!
- Ale ja już dużo mam uzbierane!

Nie minął tydzień:
- Dasz mi 50 złotych?

A wczoraj:
- Mamuniu, dasz mi stówkę?
- Na co?
- No, na Bugatti. Już dużo mam. Pojedziemy kupić.


***********************************


 

9 komentarzy:

  1. Często pracuję z dziećmi z klas 1-3. Po godzinie zajęć z całą klasą z dość dużą celnością wskazuję wszystkie dzieci, które poszły do szkoły rok wcześniej. Nawet w 3. klasie! Wiem, że mamusie wszystkich 6-latków oburzają się, gdy to mówię, bo ICH dziecko jest zawsze bardzo inteligentne i mądre i samodzielne i dorosłe. Wierzę w to. Ale i tak jest młodsze, a tego się nie oszuka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam - dziecko po 30 minutach podryguje na swoim krzesełku jak stara pralka ;)

      Usuń
    2. I wykazuje niewiarygodną potrzebę bycia tym jednym, jedynym spośród milionów, na które się bezustannie patrzy i którego bezustannie słucha. :-)

      Usuń
    3. Cóż tu dodać, drogie Panie, pięknieście to podsumowały. ;-)

      Usuń
  2. Czasy takie nastały, panie dzieju, że dzieci się już nie odrobacza tylko odracza, o mujeju no.
    (Nie wyrozumiałam się we wszystkim co napisałaś w tej kwestii ale taki jest chyba ideowy zamiar systemowy.)

    Ale chciwiec, ten twój MałyO (czyt.Mało;) ale jednak wizjoner.
    Nawiasem mówiąc młodzież w wieku lat 30 nadal tak obecnie rozmawia z rodzicami:
    - Mamuniu, dasz mi stówkę?
    - Na co?
    - No, na własne mieszkanie...
    ;[

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się zapętla systemowy pomysł na kasę w budżecie - starzy pracują to mają, a młodzi nie mają, bo starzy im miejsca blokują. ;-)
      A będzie jeszcze gorzej. Tak mówią.

      Usuń
  3. Współczuję potyczek z systemem. Dobrze że dopięłaś swego. Nie jestem przeciwna edukacji sześciolatków, jestem jednak przeciwna edukacji sześciolatków w szkołach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję potyczek z systemem. Dobrze że dopięłaś swego. Nie jestem przeciwna edukacji sześciolatków, jestem jednak przeciwna edukacji sześciolatków w szkołach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w tym tygodniu miałam okazje podjerzeć jak wygladają te sześciolatki. Takie do wysokości kolan. I dobrze ujęłaś sedno sprawy. Dzieci są zainteresowane szkołą, dlatego chętnie do niej idą, ale to, co szkoła ma im do zaoferowania czasami dalekie jest od radości, entuzjazmu i ciekawości świata oraz poznania. Niestety.

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...