czwartek, 22 października 2015

Heeeej siuup!

Miała tu być recenzja książek dla małoletnich fanów wyrzutni rakietowych i granatników, ale mi się zdjęcia nie chcą załączyć, więc korzystam z czasu antenowego (w tv meczyk...) i... dewolaj.


Chyba dość częstym tematem zdrowotnym, podejmowanym na tutejszym blogasku są zęby.
Tym razem o moich będzie. Chociaż może nie tylko...? Kto zainteresowany, niech się rozsiądzie, łyknie meliski z wiśnią na ukojenie i podtrzymanie nastroju, albo wzmocni się kawą.


Otóż Szanowni Państwo różne są przypadki.
Zacznę od siebie.

Ponad dwa tygodnie temu poczułam, że mam zęby (nie żebym ich nie miała...) Poczułam takie dziwne ćmienie w lewym dole szczęki. Wrażenie towarzyszyło mi coś około tygodnia i ustało. Przez tydzień był spokój.
Niestety, zaczęło się ponownie odzywać wraz z początkiem zeszłego tygodnia, więc trzeba było  wziąć się w karby i umówić się do lekarza.
Na pytanie "Co się dzieje", udzieliłam dość mętnego wyjaśnienia cytując wyżej wymienioną historię.
"Ząb obumiera", usłyszałam.

Nooo, tego mi było trzeba!
Wróciła pamięć sprzed dwóch lat kiedy leczyłam sobie kanałowo prawą górną czwóreczkę.  Ta czwóreczka, to jest gwiazda mojego uzębiena, gdyż co roku lecimy strzelić sobie rentgena. Koniecznie i bez zbędnych grymasów. (Dla porówania ostatnie oficjalne zdjęcie mej facjaty pochodzi sprzed urodzenia Większego, a ta dama proszę, już ma trzy zdjęcia!)

Lekarza onego byłam odwiedzić w zeszły czwartek.
Ostukał mi podejrzane o sabotaż zęby (były takie dwa).
Niestety, niestety! nic nie stwierdził.
Niedobrze. Sprawdził odpowiedź na zimno - była. Sprawdził reakcję zębów z drugiej strony - taka sama.
Cóż zatem było czynić? Na me namowy by jednak coś rozwiercić zaczął historie opowiadać. Przytoczył perypetie jednego ze swoich pacjentów, któremu bezskutecznie przeleczył kilka zębów, czym dorobił się jego dezercji z posady stałego klienta, gdyż ból nie ustawał. I po 2 latach okazało się, że winna była ósemka.
Zatem pan Doktór sięgnął po dentystyczną haczkę, lustereczko i zagłębił się po lewej stronie mej szczęki.
Odnalazł tam ku swemu szczęściu ósemkę (po prawej nie mam takiego okaza). Haczkę zwaną fachowo zgłębnikiem zagłębił w najdalszym egzemplarzu, coś chrupnęło, coś tam poszarpał...
I bingo!

Okazało się, że to ten ostatni (zapomniany ;-)) ząb, tzw. mądrości, to sprawca moich tajemnych ćmień.

Nie wyglądał on (ząb) najlepiej, a pan dochtór stwierdził, że z uwagi na to, że ma baaaardzo utrudniony do niego dostęp, proponuje WYRWANIE.
O, TEGO MI BYŁO TRZEBA!
Sprawnie ustaliliśmy harmonogram dalszych działań: ONE) rtg, TWO) kalendarz księżycowy (nie przy pełni!) i SRU) rwanko!
Muszę jeszcze z małżem ustalić, że wskazana jest jego obecność i transport, gdyż poniewóż ulotka mówi, że po znieczuleniu "Nie należy prowadzić pojazdów i obsługiwać urządzeń mechanicznych w  ruchu".

Tak, że widzicie, niezbadane są wyroki stomatologów. Ale ja się zawsze słucham fachowców, więc mam wrażenie, że pan doktor chyba w życiu nie spotkał tak napalonej na wyrywanie ósemki pacjentki jak ja...

Nie wiem jakie znieczulenie dostanę. Może N2O zwane gazem rozweselającym?

Takie miał mieć ostatnio Mały O., ale się rozmyślił, i przez pół godziny błagałyśmy go z Panią stomatolog by pozwolił sobie w ogóle coś zrobić.
Nie wiem po kim to dziecko takie nieufne jest?

Bo chyba nie po mamusi ;-P

To ten tego, rwanie przede mną. Czymcie kciuki i wogle ;-)





5 komentarzy:

  1. Znam takich, którzy takie rwanie przeżyli... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jest nadzieja... Tę niestety odbiera oglądanie zdjęć w internetach. ;-(

      Usuń
  2. Eeee...rwanie po rentgenie to żadna atrakcja, nie ma tego dreszczyku - przyrośnięty czy nie:-) Rwano mi. Żyję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, Izabelko, bez paniki. Jakieś pół roku temu lewa górna ósemka też mi została wyrwana. Najpierw była leczona, potem już się nie nadawała. Wyrwanie - pestka. Znieczulenie było "wpuszczane" jakimś wężykiem, zabieg szybki i kompletnie bezbolesny, choć zębisko miało długi, mocny korzeń. Bez żadnych wcześniejszych prześwietleń itp. Trochę potem dziąsło mi krwawiło, ale generalnie - z opisów innych osób wyglądało to na poważny zabieg, a było naprawdę prozaiczne. No, ale moja pani stomatolog podobno TAK właśnie potrafi ;-). Będzie dobrze, odwagi i optymizmu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wieprzu i Amisho, widzę że przez to dostanę się do ekskluzywnego klubu rwanej ósemki (w skrócie EKRÓ, lub EKR8). Hurra
    Rwanie bez rtg uważam za błąd sztuki ;-P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...