sobota, 15 lutego 2014

Karen Wallace "Uparta Lusia"

Autor: Karen Wallace
Tytuł: "Uparta Lusia"
Tłumaczenie: Aleksandra Gorczyca
Ilustracje: Garry Parsons
Wydawnictwo: Book House
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 49
Wiek dziecka: od 0 do 7 lat

Ta książeczka trafiła do mnie od koleżanki, która przyniosła jeszcze stos innych po swoich dorastających dzieciach. Została wydana w serii "Już czytam" i przystosowana jest dla dzieci, które powoli opanowują sztukę samodzielnego czytania - duże litery, mało treści  na stronie, krótkie proste zdania i wspaniałe obrazki. Tak, naprawdę rysunki w tej książeczce są warte uwagi - jest ich dużo, są kolorowe i dokładnie obrazują ciąg zdarzeń. Zaś na jej końcu jest krótka notka biograficzna o pisarce i ilustratorze - notka dla dzieci. Jak można się zorientować przeglądając stronę Karen Wallace, przywiązuje ona bardzo dużą wagę do oprawy graficznej swoich dzieł dla dzieci.

Jest to historyjka o dziewczynce, dla której pierwowzór autorka zaczerpnęła ze swojego życia. Pewnego dnia Lusia obraża się na jedzenie i postanawia jeść tylko ser i chleb.


Niestety, z dnia na dzień, zaczynają się z nią dziać dziwne rzeczy i stopniowo zamienia się w małą myszkę. Rodzice akceptują córeczkę taką jaka jest, nawet jej pies - Patryk - mimo, że traci osobę do zabawy i jest mu smutno, dalej ją kocha.
Wszystko zmierza ku mysiej katastrofie w łapach i zębach kota sąsiadów. Na szczęście z opresji Lusię ratuje Patryk a dziewczynka postanawia jednak zmienić swoją dietę, zgodnie ze wskazówkami lekarza, i dzięki temu powraca do ludzkiej postaci.

"Czy można zmienić się w mysz?" - zapytał mnie po lekturze mój 6,5 latek.

I jak tu takiemu odpowiedzieć? ;)




Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Odnajdź w sobie dziecko" - na blogu Moje czytanie Magdalenardo,


- "W 200 książek dookoła świata" - na blogu Edyty Zapiski spod poduszki.



Karen Wallace urodziła się i dzieciństwo spędziła w Kanadzie mieszkając, jak sama o sobie pisze, w drewnianym domku. Trudno po nazwisku zaklasyfikować autora; w przypadku K. Wallace obstawiałam USA lub Wielką Brytanię. A tu proszę, Kanada! Mam nadzieję, że natrafię w końcu na coś amerykańskiego, bo zgłosiłam się u Basi do wyzwania i ... null ;)

9 komentarzy:

  1. Ale boska i pouczająca i zachęca niejadków do poszerzania swojej diety. Ilustracje są genialne. Idealna dla Tosi. A małemu odpowiedziałabym, że zmienic się nie zmieni w mysz, ale jedzac ciągle takie nudne jedzenie, stanie się bez warzyw,owoców itd nudny i szary, jak ta jego mysz. Jesteś tym, co jesz :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nie pomyślałam o niejadkach? Moze dlatego, że moje zwierzaczki raczej jedzą wszystko. Ale Twoja odpowiedź jest bardzo zbliżona do tego, co usłyszał ode mnie:)

      Usuń
    2. Wy to dziewczyny jesteście mądre mamy :)
      Lubię czytać Wasze dyskusje w komentarzach, czasem nawet z nutką zazdrości :(
      ... ale co tam, ja mam inne walory :p

      Usuń
    3. Ano ba! :D (to o Twoich walorach)

      Usuń
  2. Ale piękna szata graficzna! Te rysunki! Zawsze marzyłam, żeby być taką dziewczynką, ja ta z tej książeczki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Izabelko, dostałam cynk, że dobroci od Ciebie dotarły :D Pieknie dziękuję!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta, dziękuję za info. Przepraszam Cię badzo, że forma jest niewyszukana, ale za to pojemność największa z dostępnych ;):))

      Usuń
    2. Ja paczkę zobaczę dopiero za jakieś 2 tygodnie :D Rozpiję się :P

      Usuń
    3. Jak będziesz chciała wypić za jednym zamachem, to na pewno ;-) !
      Zresztą, nie da się - nalewki są z reguły bardzo słodkie i mocne, po kieliszeczku i już. Albo dwa... ;-)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...