Weekend w połowie upłynął nam na zaznajamianiu się z nowościami Polagry.
Atrakcja nie byle jaka, bo Polagra-Premiery odbywa się co dwa lata...
Dla zainteresowanych parametrami technicznymi i wyciągami, dane najsilniejszego z prezentowanych ciągników:
Wujek zaproponował, żeby zobaczyć jeszcze halę ze zwierzętami. Na dzień dobry tablica poinformowała nas, że w pomieszczeniu zapachy neutralizuje zespół wysokowyspecjalizowanych mikroorganizmów. Faktycznie, typowy dla obórki zapach wyczuwalny był ledwie ledwie...
Ale mimo to Mały O. narobił awantury i za nic w świecie nie dał się oprowadzić po tym i tak skromnym inwentarzu... Biedne dziecko: nie zna zapachu wsi, krówek w oborze, świnek w chlewiku, kur w kurniku - pomyślałam...
Co ta unia robi z człowieka? ;)
Rolnictwo kojarzy się wszystkim ze sterowanymi komputerami i klimatyzowanymi supermaszynami za 900 tysięcy... Ale przeciętnego małorolnego nie stać na takie maszyny...
Co z tego, że można się starać o unijne dotacje. Moje kochanie, zapytane "kochanie, czy mógłbyć się postarać o takie cacuszko?", odparło, że żeby kupić, najpierw trzeba wyłożyć. Zresztą "uni" starannie, dociekliwie i beznamiętnie sprawdzają na co kaska płynie, stąd możemy się dowiedzieć po czasie o takich cudach, o jakich pisała niedawno Inwentaryzacja.
Wycieczkę uwieńczyliśmy polską frytką z amerykańskim czikenem. Polska frytka podbija świat!
My to wiemy, bo tam gdzie od lat jeździmy nad morze, po drodze mijamy pola obsadzone zakontraktowanymi ziemniokami... Hektary frytek...
Ferie się rozpoczęły, dziecka w dzień pierwszy odstawione do przedszkola. Mały O. od 3 tygodni kaszlący - regularnie osłuchiwany (nic nie słychać) - w poniedziałek rano z radości ohaftował tył samochodu... Tak go zakleił kaszel i wydzielina...
Jako świadoma matka ucieszyłam się, kiedy usłyszałam od Pani Doktor: "bez antybiotyku się nie obejdzie". Ulżyło mi powiem szczerze, bo ciągnące się od świąt przeziębienie, pojawiający się i znikający ropny katar oraz stały kaszel nie wróżyły dobrze... Jedyny "smutny" wniosek jest ten, który powtarza Dziadzia I. chwaląc się swoją córką (czyli mua): "Co po takim doktorze, kiedy recepty nie może wypisać" . Otóż to. Gdyby mógł, to receptę wypisałby już 2 tygodnie temu. Ot co. Dyplom-sryplom, że zacytuję jednego z prezydenckich złotoustych;)
Dziecka posiedzą doma. Boję się tylko, że jak będzie z nimi siedział ojciec, to nosa za drzwi nie wyściubią. Na roli pracuje, a dzieciątek z domu nie chce wypuszczać, żeby sobie pohasały.
- Może agrofobię ma? - zapytał MNK.
Święta racja. Może ma...
I nie wiem co gorsze, chore dzieci w przedszkolu, czy chore dzieci z ojcem w domu...
Telefon dzisiaj, pora obiadowa - pierwsze słowa:
- Co tam w tym brązowym garnku jest w lodówce?
Zrobiłam w głowie szybki przegląd garnków stojących w lodówce.
- Gołąbki, od czwartku.
- To co to tam jeszcze tam robi?!
Noszszsz, czy ja mu przegląd oprysków i nawozów robię? Co mi w moje terytorium wkracza!? Jakby się chętny zgłosił na wyjedzenie resztek z lodowki, to by nic tam nie stało, a tak...?
Jakoś nie mam weny na pisanie recenzji. A może jeszcze ktoś by chciał spróbować wylosować kalendarz i naleweczkę aroniową - informacja tutaj?
Warunki są niewygórowane - podać nazwę kraju:
1) skandynawski, ale nie Szwecja
2) kraj z wyzwania z prawej strony.
Obiecuję się w końcu zebrać w kupkę i napisać. Do końca tygodnia.
Promiś.
I bardzo dziękuję wszystkim, którzy zagłosowali na moją wprawkę nr 2 :D
Na temat wprawki nr 3 Kaczka - czyli zwycięzca - podała "Ja".
..............
Atrakcja nie byle jaka, bo Polagra-Premiery odbywa się co dwa lata...
Dla zainteresowanych parametrami technicznymi i wyciągami, dane najsilniejszego z prezentowanych ciągników:
Wujek zaproponował, żeby zobaczyć jeszcze halę ze zwierzętami. Na dzień dobry tablica poinformowała nas, że w pomieszczeniu zapachy neutralizuje zespół wysokowyspecjalizowanych mikroorganizmów. Faktycznie, typowy dla obórki zapach wyczuwalny był ledwie ledwie...
Ale mimo to Mały O. narobił awantury i za nic w świecie nie dał się oprowadzić po tym i tak skromnym inwentarzu... Biedne dziecko: nie zna zapachu wsi, krówek w oborze, świnek w chlewiku, kur w kurniku - pomyślałam...
Co ta unia robi z człowieka? ;)
Rolnictwo kojarzy się wszystkim ze sterowanymi komputerami i klimatyzowanymi supermaszynami za 900 tysięcy... Ale przeciętnego małorolnego nie stać na takie maszyny...
Co z tego, że można się starać o unijne dotacje. Moje kochanie, zapytane "kochanie, czy mógłbyć się postarać o takie cacuszko?", odparło, że żeby kupić, najpierw trzeba wyłożyć. Zresztą "uni" starannie, dociekliwie i beznamiętnie sprawdzają na co kaska płynie, stąd możemy się dowiedzieć po czasie o takich cudach, o jakich pisała niedawno Inwentaryzacja.
Wycieczkę uwieńczyliśmy polską frytką z amerykańskim czikenem. Polska frytka podbija świat!
My to wiemy, bo tam gdzie od lat jeździmy nad morze, po drodze mijamy pola obsadzone zakontraktowanymi ziemniokami... Hektary frytek...
Ferie się rozpoczęły, dziecka w dzień pierwszy odstawione do przedszkola. Mały O. od 3 tygodni kaszlący - regularnie osłuchiwany (nic nie słychać) - w poniedziałek rano z radości ohaftował tył samochodu... Tak go zakleił kaszel i wydzielina...
Jako świadoma matka ucieszyłam się, kiedy usłyszałam od Pani Doktor: "bez antybiotyku się nie obejdzie". Ulżyło mi powiem szczerze, bo ciągnące się od świąt przeziębienie, pojawiający się i znikający ropny katar oraz stały kaszel nie wróżyły dobrze... Jedyny "smutny" wniosek jest ten, który powtarza Dziadzia I. chwaląc się swoją córką (czyli mua): "Co po takim doktorze, kiedy recepty nie może wypisać" . Otóż to. Gdyby mógł, to receptę wypisałby już 2 tygodnie temu. Ot co. Dyplom-sryplom, że zacytuję jednego z prezydenckich złotoustych;)
Dziecka posiedzą doma. Boję się tylko, że jak będzie z nimi siedział ojciec, to nosa za drzwi nie wyściubią. Na roli pracuje, a dzieciątek z domu nie chce wypuszczać, żeby sobie pohasały.
- Może agrofobię ma? - zapytał MNK.
Święta racja. Może ma...
I nie wiem co gorsze, chore dzieci w przedszkolu, czy chore dzieci z ojcem w domu...
Telefon dzisiaj, pora obiadowa - pierwsze słowa:
- Co tam w tym brązowym garnku jest w lodówce?
Zrobiłam w głowie szybki przegląd garnków stojących w lodówce.
- Gołąbki, od czwartku.
- To co to tam jeszcze tam robi?!
Noszszsz, czy ja mu przegląd oprysków i nawozów robię? Co mi w moje terytorium wkracza!? Jakby się chętny zgłosił na wyjedzenie resztek z lodowki, to by nic tam nie stało, a tak...?
Jakoś nie mam weny na pisanie recenzji. A może jeszcze ktoś by chciał spróbować wylosować kalendarz i naleweczkę aroniową - informacja tutaj?
Warunki są niewygórowane - podać nazwę kraju:
1) skandynawski, ale nie Szwecja
2) kraj z wyzwania z prawej strony.
Obiecuję się w końcu zebrać w kupkę i napisać. Do końca tygodnia.
Promiś.
I bardzo dziękuję wszystkim, którzy zagłosowali na moją wprawkę nr 2 :D
Na temat wprawki nr 3 Kaczka - czyli zwycięzca - podała "Ja".
..............
To chłopaki szalały :)))
OdpowiedzUsuńOj poszalały ;):)))
UsuńPolagra w lutym? Wyszłam z obiegu...
OdpowiedzUsuńBardzo pouczający post, wszystko poszło tak naprzód, że zostałam w tyle. Mikroorganizmy neutralizujące zapach? Stać kogoś? hm.
Zdrówka na Małego! Sinupretu ciut?
Pozdrawiam :)
Ano w lutym też jest. Bóg zapłać za zdrówko, sinupretu nakupilim będziem podawać... Małż mówi, ze to w aerozolach jest, bakterie kwasu mlekowego, się spryskuje i włala - Paris ;)
UsuńCmok :)*
Mnie Polagra kojarzy się z jesienią. Mój ojciec i bracia nawet bywali! Wszak to raj dla wieśniaków ;). U nas feryjki kończą się jutro. Moje chłopaczątka spędzają je - na wsi rzecz jasna. Ale rodzina powoli się kompletuje. Dzieci przywiozę w niedzielę a Bradziaga wraca dzisiaj. Po 3 miesiącach.
OdpowiedzUsuńZdróweczka Izabelko, dla was wszystkich. My na razie się trzymamy.
Dziękuję Kochana. Ze zdrówkiem mogło być gorzej bo w przedszkolu w zeszłym tygodniu ospa zbierała obfite żniwa. Moi się uchowali.
UsuńJak Bradziaga wraca to nie przeszkadzam... :D nacieszcie się sobą!