Autor: Artur Wolski
Tytuł: "Jadę do słonia w gościnę"
Przekład Piotra Stefanowicza autoryzowany z białoruskiego
Ilustrował: Wieczysław Tarasow
Wydawnictwo: Iunactwa
Miejsce i rok wydania: Mińsk, 1981
Stron: 40
Wiek dziecka: 7+
Dla zobrazowania twórczości poetyckiej poświęconej zwierzętom chciałam przedstawić dwie książeczki.
Pierwsza z nich to pamiątka z mojego dzieciństwa pod tytułem "Jadę do słonia w gościnę", która jest tłumaczeniem wierszy białoruskiego autora Artura Wolskiego. Są one ciekawe, rozbudowane, zawierające porównania zwierząt, np. nosorożca do zbroi rycerskiej, wielbłąda do statku płynącego po morzu. Czyta się je jednak dość trudno, nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy również w języku autora zastosowane są tak różnorodne rodzaje rymów i wiersza, mamy tu bowiem do czynienia i z rymami niedokładnymi, i sam rytm wiersza też często się zmienia.
To małe bajki, w których wyraźnie słychać głos zwierząt nieszczęśliwych w zoo. Tęsknią do swoich ukochanych pozostawionych w Afryce, jak tygrys w utworze "Szyrchan", jak hipopotam i niedźwiedź polarny, który nie może spać i cierpi z powodu zbyt ciepłej wody w basenie, jak zebra, która prosi, by pomóc jej wydostać się i powrócić na sawannę, czy żubr, który tęskni do puszczy.
Oto fragment wiersza "Hipopotamek":
Teraz w ZOOPrawda, że smutne?
w wannie leży,
ma jedzenie
smaczne,
świeże.
A dokoła
myślą ludzie:
- Ileż mieści się
w tej buzi?!
Lecz
nikt nie wiem,
jak on tęskni,
jak on kocha
kraj rodzinny,
że po nocach
często nie śpi,
że się stale czuje
winnym.
Ach, daleko
dom, Afryka,
dżungla,
rzeka
są dla więźnia.
Nie dopłynie,
nie dopełznie.
A wśród dżungli
wiele latek
łzy przelewa
stary dziadek:
- Po cóż, wnuku
ukochany,
zastawiłeś
w sercach rany?
Ale są też zwierzęta, którym lepiej jest w nowym miejscu - należy do nich foka, która nie musi się bać polującego na nią niedźwiedzia polarnego i nie głoduje jak w naturze.
Są i wiersze satyryczne, jak "Hiena i higiena", ale przeważają jednak te smutne.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, oprowadzając dzieci po ZOO, co tak naprawdę mogą czuć zwierzęta, które tam oglądamy...?
Te wiersze mogą spowodować refleksję nad naszym postrzeganiem roli jaką spełnia zoo. Tym bardziej, że polska tradycja poetycka, w postaci wierszy Jana Brzechwy, przedstawia żywot zwierząt w dość beztroski sposób, nieprawdaż?
Przeczytane w ramach wyzwania czytelniczego Magdalenardo "Odnajdź w sobie dziecko".
Wiesz, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam?
OdpowiedzUsuńZawsze uwielbiałam zoo i mogłabym się po nim przechadzać godzinami. Nigdy jednak nie myślałam tymi kategoriami co autor wierszy, a chyba powinnam...
Na szczęście znam jednego pracownika zoo i wiem, że pracują tam ludzie oddani tym zwierzętom, kochający je niemal jak własne dzieci. Choć równocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że na wolności byłoby im lepiej.
Tyle też, że dużo z tych zwierząt urodziło się w zoo i nie zna innego życia, więc trudno byłoby im przetrwać w warunkach naturalnych.
P.S. Miałaś przedstawić dwie książeczki. Gdzie druga?
Widzicie Ją, jaka niecierpliwa?! ;) Się pisze ;):D
UsuńAch, śliczne, nie znałam tej książeczki, ale ilustracje to już zdecydowanie moje klimaty! 1981r - mój rocznik:P
OdpowiedzUsuń