Środowy wypad z Karolkami do Poznania na "babskie popołudnie" obfitował w różniste atrakcje.
Sabat zwołany pod dachem cafebebe (polecam bardziej dla mam z mniejszymi dzieckami), po zaliczeniu smacznistej tarty z czekoladą i truskisielu (to młodzi), pocwałował uliczkami w stronę poznańskiego Starego Rynku. Ale po drodze atrakcji było co niemiara.
A to pięknie zagospodarowany skwer przy ulicy Zielonej...
Pamiętam to miejsce z pośpiesznego przemierzania 20 lat temu na zajęcia do szpitala na Długiej. Nie było tam nic. A teraz? I fontanna, i ławeczki, rzeźby i zieleń. Urokliwe, a do tego całkiem spokojne miejsce.
zejść, nie zejść... |
Ciocia Kasia opowiedziała Większemu K., że fontanna spełnia życzenia, tylko trzeba wrzucić do niej pieniążek.
Mama Karolków wyłuskała groszaki z portfela, podała do łapek i wyjaśniła procedurę. Większy K. długo wahał się przed wrzuceniem. Zagrzewałam Go do męskiego podejścia do sprawy - hop i już. Ale On, pewnie zaskoczony taką niespodzianką jak "fontanna spełniająca życzenia", powtarzał pod nosem:
"Chciałbym dostać kombajna Claasa zabawkowego".W końcu wrzucił.
- No, i co? - spytał z kwaśną miną.
- Co, co?
- Dlaczego nie ma kombajna?
Dziecko oczekiwało, że jak wrzuci pieniążek do fontanny i wypowie życzenie, to kombajn zjawi się obok jak dżin z lampy...
Prawie nad samymi głowami przeleciał nam samolot:
Do Ławicy jest jeszcze kawałek, ale tędy przebiega korytarz powietrzny. A kiedyś słyszałam taką historię, że jeśli pilotowi uda się przelecieć nad wieżowcami na Piekarach to zdobywa dodatkowe punkty... Hmm
Lubię pozadzierać głowę i popatrzeć na dachy. Można wypatrzeć cudeńka:
Samochód zaparkowałam pod Kupcem Poznańskim, bo nie wiedziałam czy dziki parking na tyłach budynku politechniki nadal funkcjonuje, a nie chciałam jeździć i przekonywać się, a potem błądzić wśród jednokierunkowych uliczek... Działa, i szkoda, że o tym nie wiedziałam, bo za niecałe 3h pod Kupcem zapłaciłam 2 razy tyle niż zapłaciłabym za pozostawienie auta pod chmurką. 3 złote za pół godziny! Ździerstwo jak nic.
Po dojściu na Stary Rynek małe niezbyt miłe zaskoczenie. Jakoś takie te ogródki ubogie.
Dawno, dawno temu, przed erą Karolków i w czasach towarzysko-rozwiniętych bywało się tu i ówdzie i więcej zieleni było. Więcej pelargonii, więcej, więcej. Teraz jakiś taki ascetyzm widać. Brak funduszy? Nawet spacer samą ulicą Wrocławską do smutnych przemyśleń mnie skłonił - same kafeje, puby, kluby i takie tam. Ile tego piwa można w siebie wlać? Małego spożywczaka z pieczywem już nie ma, na szczęście wrócił Świat Książki, no ale tak jakoś mało kulturalnie tutaj. No chyba, że ktoś chwali sobie kulturę jedzenia i picia...
Na szczęście księgarnia Arsenał nadal funkcjonuje więc wpadliśmy tam, Karolki z mamą, na mały łup książkowy. 10% rabatu i zmykamy.
Niestety fontanna u zbiegu ulic Paderewskiego i Szkolnej była wyłączona, ale za to czekała mnie inna atrakcja.
W dzisiejszej Wyborczej na stronach lokalnych jest artykuł o tej kamienicy.
Jak zobaczyłam portrety, to oczy mi się zrobiły jak spodki, ale podpis rozłożył mnie na łopatki...
To się nazywa prosty przekaz. |
Tymczasem "młodzież" analizowała makietę Starego Rynku ufundowaną przez Stowrzyszenie na Rzecz Rehabilitacji Niewidomych i Słabowidzących. Bardzo ciekawa pozycja do zobaczenia - polecam:
Tutaj jesteśmy |
Osobiście uważam, że poznański Stary Rynek jest jednym z ładniejszych. Nie sądzę tak ze względów sentymentalnych. Widziałam Starówkę w Warszawie, która zaskoczyła mnie swoją wielkością (telewizja jednak powiększa...), we Wrocławiu, która też jest ciekawa w swojej różnorodności, w Gdańsku, której układ jest bardzo nieklasyczny bo portowo-targowy, ale też jest piękna, bogata i interesująca. Słyszłam, że Lublin ma bardzo ładne Stare Miasto, miałam okazję zobaczyć tylko budynek dworca PKP i byłam nim zauroczona.
Chmury nad Ratuszem były bardzo malownicze:
Bardzo lubię widok Ratusza z tej strony Starego Rynku |
Jaki ładny bucik stoi koło Arsenału |
No to spokojnej nocy!
* nie lubię tego słowa, wywodzi się z gwary poznańskiej, ale jakoś tak misie nieciekawie kojarzy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))