Czasami dobrze jest przypalić sobie z rana czółko lokówką...
To w poniedziałek rano.
Potem człowiek trochę wyhamowuje, chociażby na trasie, kiedy widzi jak bus pełen pracowników MUSI wyprzedzić tuż przed nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem. A za parę metrów na jezdni ślady ostrego hamowania i rozryte pobocze. W zeszłym tygodniu tego nie było.
Lubię Chrisa Rea'ę. Jego piosenki mają taką drogową melodykę.
Potem wjeżdżam na szybką trasę w mieście. Taka nasza "autostrada". Radyjko wyczuwa moje klimaty i się dostraja.
Ostatnie metry po mieście i wjazd na parking przy australijskich rytmach Midnight Oil:
Na zakończenie samochodowo-muzycznego kącika anegdota z niedzieli, kiedy to ksiądz po mszy święcił pojazdy (świętego Krzysztofa było). Zdążyliśmy doskoczyć do naszego bumbuma, ministrant rozdał obrazki i wyjeżdżamy z parkingu. Ksiądz w tym czasie już zrównał się z nami i patrzył, czy ma użyć kropidła, ale uśmiechem i skinięciem głowy daliśmy znak, że już jesteśmy poświęceni. Przepuściliśmy go do wyjścia, do strażaków, a Większy K. na to:
- A ksiądz nas już pochlapał?
Taaaa.
I gdy potem słyszysz od Najlepszego Kolegi, że on już nie wytrzymuje i ma dość, a dopiero co wrócił z urlopu, myślisz "Nie jest dobrze".
Pracuję nad Nim.
Dziś za przykład dałam mu profesora Bartoszewskiego, który stwierdził: "motłoch nie będzie ograniczał mojej swobody". Brawo, to jest Człowiek.
Nie wiem co się dzieje, ale zastanawiam się, gdzie współcześnie podziały się szlachetne wartości i szacunek dla drugiego człowieka. "Szlachetne wartości" - pomyślałby kto... Wystarczyłby sam szacunek. Ale tego nie uczą na szkoleniach z "efektywności", "relacji interpersonalnych","wywierania wpływu", "delegowania obowiązków", "coachingu", "mentoringu" i innych ingów.
Założę się, że w większości absolutnych liderów rynkowych na cel-ownik-u jest człowiek. Ale Ci którzy do tego wyznaczonego celu dążą, zapominają, że po drodze też są ludzie. Nie narzędzia.
Jak ja mogę starszą od siebie osobę, od której oczekuję jakiegoś elementu do mojej pracy we wspólnym celu, i która teoretycznie mogłaby być moją matką/ojcem postraszyć?
Przepraszam bardzo: czym miałabym ją postraszyć? Nie jest moim podwładnym. A straszyć, to już krok do mobbingu.
Straszenie, czy może raczej "straszonko" to taki modny sposób wywierania presji teraz...
W różnych dawnych historiach i opowieściach z życia mniej lub bardziej sławnych ludzi, można znaleźć motyw tyrana, despoty, ale inteligentnego, wyjątkowego człowieka. Styl przywództwa genialnego tyrana można jakoś uzasadnić, ale styl despoty-miernoty, wybaczcie...
"Ten tydzień dziwnie się ciągnie" - chciałam napisać we wtorek. Tymczasem już czwartek i zleciało tak, jak zwykle.
To w poniedziałek rano.
Potem człowiek trochę wyhamowuje, chociażby na trasie, kiedy widzi jak bus pełen pracowników MUSI wyprzedzić tuż przed nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem. A za parę metrów na jezdni ślady ostrego hamowania i rozryte pobocze. W zeszłym tygodniu tego nie było.
Lubię Chrisa Rea'ę. Jego piosenki mają taką drogową melodykę.
Potem wjeżdżam na szybką trasę w mieście. Taka nasza "autostrada". Radyjko wyczuwa moje klimaty i się dostraja.
Ostatnie metry po mieście i wjazd na parking przy australijskich rytmach Midnight Oil:
Na zakończenie samochodowo-muzycznego kącika anegdota z niedzieli, kiedy to ksiądz po mszy święcił pojazdy (świętego Krzysztofa było). Zdążyliśmy doskoczyć do naszego bumbuma, ministrant rozdał obrazki i wyjeżdżamy z parkingu. Ksiądz w tym czasie już zrównał się z nami i patrzył, czy ma użyć kropidła, ale uśmiechem i skinięciem głowy daliśmy znak, że już jesteśmy poświęceni. Przepuściliśmy go do wyjścia, do strażaków, a Większy K. na to:
- A ksiądz nas już pochlapał?
Taaaa.
I gdy potem słyszysz od Najlepszego Kolegi, że on już nie wytrzymuje i ma dość, a dopiero co wrócił z urlopu, myślisz "Nie jest dobrze".
Pracuję nad Nim.
Dziś za przykład dałam mu profesora Bartoszewskiego, który stwierdził: "motłoch nie będzie ograniczał mojej swobody". Brawo, to jest Człowiek.
Nie wiem co się dzieje, ale zastanawiam się, gdzie współcześnie podziały się szlachetne wartości i szacunek dla drugiego człowieka. "Szlachetne wartości" - pomyślałby kto... Wystarczyłby sam szacunek. Ale tego nie uczą na szkoleniach z "efektywności", "relacji interpersonalnych","wywierania wpływu", "delegowania obowiązków", "coachingu", "mentoringu" i innych ingów.
Założę się, że w większości absolutnych liderów rynkowych na cel-ownik-u jest człowiek. Ale Ci którzy do tego wyznaczonego celu dążą, zapominają, że po drodze też są ludzie. Nie narzędzia.
Jak ja mogę starszą od siebie osobę, od której oczekuję jakiegoś elementu do mojej pracy we wspólnym celu, i która teoretycznie mogłaby być moją matką/ojcem postraszyć?
Przepraszam bardzo: czym miałabym ją postraszyć? Nie jest moim podwładnym. A straszyć, to już krok do mobbingu.
Straszenie, czy może raczej "straszonko" to taki modny sposób wywierania presji teraz...
W różnych dawnych historiach i opowieściach z życia mniej lub bardziej sławnych ludzi, można znaleźć motyw tyrana, despoty, ale inteligentnego, wyjątkowego człowieka. Styl przywództwa genialnego tyrana można jakoś uzasadnić, ale styl despoty-miernoty, wybaczcie...
"Ten tydzień dziwnie się ciągnie" - chciałam napisać we wtorek. Tymczasem już czwartek i zleciało tak, jak zwykle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))