Minęło 48 godzin od kiedy Karolki wyjechały na wakacje do Dziadków.
Po 24 zaliczona już była pizza...
Obawiam sie, że jak Dziadkówie w takim tempie będą spełniali życzenia i dogadzali swoim ukochanym dwóm wnukom, to po powrocie nie dam rady zapanować nad tą kompanią ;)
A tymczasem rodzice........:
A tak bardziej serio, to nie zaplanowałam niczego.
Bo, a to pogoda nie wypali, a to płynu do mycia okien zabraknie, a to jakaś niezwykła niecierpiąca zwłoki promocja w sklepie się zdarzy, a to sio, a to siamto.
Jestem w trakcie cywilizowania obejścia, czyli przestrzeni wokół schodów i po wczorajszym kopaniu, wyrównywaniu, donoszeniu ziemi, wykopywaniu otworów i sadzeniu, ledwo z łóżka się dziś zwlekłam.
Dziadkowie przywieźli wyhodowane przez siebie bukszpany i teraz je sadzę.
Właściwie, to powinnam sadzić, więc zaraz zmykam.
Nie będę robić tu "amelinium" ;) [dla niewtajemniczonych: poznałam ten filmik dopiero dziś, jest długawy i obfituje w niecenzuralne słowa, a jak ktoś nie ma cierpliwości to odsyłam do minuty 3:40].
Nieobecność dwóch małych demonów jest wyraźnie odczuwalna. Cisza, spokój, ... i tak pusto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))