Polowanie zaczyna się od nowa.
Takie są uroki życia na wsi. Jak sięgnę pamięcią moje spotkania z myszami nie były zbyt częste. Najświeższe jakie mam w pamięci to z czasów tuż po studiach, jak mieszkałam na pokoju u Babci Ani. Raz w nocy przebudziłam się, bo poczułam przez sen, że coś przeleciało mi po szyi. Mysz zadomowiła się u Gosi, drugiej dziewczyny mieszkającej u Babci, i tam - ku oburzeniu właścicielki - skonsumowala jej szal leżący w skrzyni w wersalce.
Dużo wcześniejsze spotkanie miało miejsce jak byłam jeszcze mała. Byłam na wakacjach u mojej Babci i pamiętam jak dziś ten moment, kiedy Babcia zawołała mnie i pokazała mysz, którą znalazla u siebie za koszulą. Wszyscy byli w stodole bo młócili zboże, a ja siedziałam na górze stodoły na sianie.
Jakoś niedawno Mój Najlepszy Kolega opowiadał mi anegdotę, ponoć opartą na faktach.
Turysta wrócił po całym dniu do hotelu i okazało się, że na jego łóżku siedzi sobie mysz. Zszedł na dół do recepcji, a ponieważ nie bardzo wiedział jak jest mysz po angielsku zapytał: "Do you know Tom and Jerry?" "Yes", odparł recepcjonista. "Jerry is here".
Tak nasz Tata łapie myszkę |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))