Zrobiliśmy sobie z Karolkami mały wypad do LM, bo znalazłam w gazetce reklamowej promocje na ozdobne pudełka kartonowe i osłonki do storczyków. Ale prawdę mówiąc wyjazd był po to, żeby w końcu po długiej chorobie spełnić obietnicę jazdy w wózku-samochodziku. Na szczęście udało się nam taki zdobyć od jakiegoś taty z córeczką.
Rzeczywistość niestety okazała się nieco odległa od zdjęcia w gazetce, ale to, co chłopaki sobie wybrali kupiliśmy. Natomiast ja, po długich namysłach nabyłam 7 osłonek (innych) i 3 worki ziemi do storczyków. Babcia U. podczas ostatnich odwiedzin opowiedziała o swoim doświadczeniu z przesadzaniem storczyków, a ponieważ Jej eksperymenty z tymi roślinami dają dobre efekty, "nadejszła wiekopomna chwiła", żeby i moje stworzenia przenieść do większych doniczek.
Większy K. spałaszował właśnie spaghetti z sosem bolońskim własnej roboty. Makaron musi być gotowany w pełnym wymiarze, a ja mam widowisko obserwując jak sobie z nim potem radzi. Nooo, coraz lepiej :D
Mały O. już w drodze powrotnej zaczął ucinać komara, ale udało nam się z Większym "przeciągnąć go na żywo" i jak na razie śpi.
W LM Większy był w siódmym niebie, bo stoiska były poprzybierane flagami, a obsługa ubrana w stroje regionalne danego kraju. Pokazałam mu jak "działa" rosiczka, hehehe. Ale większy strach u niego wywołał byk na stoisku z artykułami metalowymi, który nagle zaczął puszczać dym nosem. Mały O. wołał zachwycony "mamo, mamo", a Starszy się wycofał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))