Sobotnia pizza skończyła się złamanym zębem... Bynajmniej nie z powodu samej pizzy. Mały O., czyli Ja, jak już zapełnił swój brzuszek, kręcił się wokół stołu i w końcu przewrócił. Ja nie wiem, jak oni obydwaj to robią, ale Starszy potrafi spaść z krzesła siedząc prosto, a Małemu plączą się nogi. Śmiałam się, że potknął się o fugę.
Efekt jest taki, że jego diastema, którą niewątpliwie odziedziczył po mamusi, zrobiła się nieco większa. Całe szczęście, że to jeszcze mleczak. Uff
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))