Wczoraj w drodze powrotnej do domu, w radiu nadal najgorętszym tematem był ślimak z okolic Rokietnicy. Zrobiłam głośniej, bo dzwonili słuchacze i mówili, co myślą o ręcznym zbieraniu ślimaczków i całym tym zamieszaniu.
Większy K., jedząc jabłko, podsumował akcję tymi słowy:
- I tak im ucieknie.
Jako nastolatka myślałam, że jeśli kiedyś będę miała dzieci to chciałabym mieć dwóch synków; kończąc liceum rzuciłam hasło - "Też będę doktorem", a jedząc samotne niedzielne obiady marzyłam o własnym domku i rodzinie. Marzenia się spełniają.
I nie można mu odmówić racji! Pewnie, że ucieknie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twój nagłówek i zapachniało mi wiosną. Bo Ci się spełniło.
Ja w liceum pomyślałam, że jak już zamieszkam sama, to mimo alergii, będę miała kota. Potem pomyślałam, że znajdę dojrzałego, fajnego faceta, takiego, co to bez wstydu zawiezie się go do rodziców i na odchodnym matka mi powie, że "fajny ten Twój", potem przywiozę jej informację, że razem zamieszkaliśmy, a potem becik jej z małym, słodkim, rozkrzyczanym przywiozę. I że się spełnię. Jako kwoka.
Do tej pory udał mi się tylko kot. Ale Twój nagłówek...Przyjdę do Ciebie jeszcze!
Życzę Ci spełnienia w każdym calu :)
OdpowiedzUsuńCzasem to wymaga dużo pracy, czasem dużo cierpliwości i niepewnego stawiania drobnych kroczków (to o facetach ;), ale jeśli wiesz czego chcesz to na pewno to osiągniesz.
Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie i gorąco zapraszam! będę też podglądać co u Ciebie a widzę, że fotograficznie :D