W sobotę przed południem Karolki wyruszyły na poszukiwanie wiosny.
Karolki poszły do swojego ulubionego lasku; tam powinny być jakieś ślady!
Szukali, szukali... aż znaleźli nieśmiałe oznaki nadchodzącej nowej pory: to czerwone, młode listki w trawie:
Niestety, za dużo tych śladów nie było, więc Karolki wolały pobawić się w chowanego:
Tymczasem poszukiwaniem wiosny zajęła się mama Karolków. Oto co znalazła:
Na koniec Większy K. zatrzymał się i długo nie chciał dołączyć do początku wycieczki. Stał i patrzył, bo jak stwierdził:
Tam jest taki ładny widok...
Porównując nasze ślady wiosny, ze śladami NorthernSky, można by pomyśleć, że mieszkamy za kołem podbiegunowym. Jakaś ta przyroda taka porostowa i rachityczna... tylko reniferów brakuje...
Ale jak przypomnę sobie, co robiłam dokładnie 10 lat temu, a mianowicie wyleciałam do Londynu dwumiesięczny secondement, to pamiętam, że już na początku lutego idąc rano do pracy mijałyśmy przydomowe ogródki z kwitnącymi krokusami. I to było niesamowite, bo w tym czasie w Polsce przywaliło 20 stopni poniżej zera.
Powiem Ci, że obecna wiosna nijak ma się do zeszłorocznej. Ale czuję, że już zaraz, za chwileczkę...Wrzucę marynarkę, balerinki, pochowam szaliki i rozpocznie się odliczanie do cudnego, polskiego lata;)
OdpowiedzUsuńCzy dobrze rozumiem, że na lato zawijacie do Polski?
OdpowiedzUsuń