sobota, 27 kwietnia 2013

Maria Kownacka "Plastusiowy pamiętnik"


Autor: Maria Kownacka
Tytuł: "Plastusiowy pamiętnik"
Ilustrował: Zbigniew Rychlicki
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: Warszawa 1988 wydanie 8, (1966)
Stron: 176
Wiek: 6-8 lat
Lektura szkolna: I klasa

Nie wiem, czy "Plastusiowy pamiętnik" nadal jest szkolną lekturą dla dzieci w klasach pierwszych.
My wypożyczyliśmy tę ksiażkę z gminnej biblioteki, żeby starszy synek mógł się zapoznać z plastelinowym ludkiem, który patronuje jednej z grup starszaków w Jego przedszkolu. A dzięki lekturze tej pozycji mogę potwierdzić tezę propagowaną w kampanii "Cała Polska czyta dzieciom", iż czytając na głos dzieciom, można wybierać książki, które zasadniczo przeznaczone są dla nieco starszych grup wiekowych. Dzięki lekturze na głos dziecko zrozumie taką treść. Mój prawie 6-latek świetnie się bawił przy słuchaniu przygód Plastusia, gumy-myszki, ołówka, pióra i ich właścicielki - Tosi. I oczywiście, jakże by inaczej, podobna plastelinowa figurka znalazła się od razu, również w Jego piórniku.

W zasadzie "Plastusiowy Pamiętnik" to dwie książki: właściwy "Plastusiowy pamiętnik" i "Przygody Plastusia". Miło było po latach przypomnieć sobie jego perypetie szkolne (po takim czasie okazuje się, że najbardziej w pamięć zapadła mi przygoda z kleksem w zeszycie, ale to chyba bardziej zasługa ekranizacji "Plastusiowego pamiętnika" oglądanej w dzieciństwie).
"Przygody Plastusia", właściwie w ogóle mi nieznane, to opowiadania przybliżające dzieje ludka, kiedy przez przypadek zostaje na wsi, u Hani, kuzynki Tosi. Początkowo wzbudzały niepokój u mojego słuchacza ("czy Plastuś się odnajdzie, czy wróci do domu"), ale historyjki nie są długie, i po krótkim czasie Plastuś ponownie odnajduje się w rękach Hani, a na końcu, Tosi.
Dzięki jego opowiadaniom dzieci mogą poznać takie obyczaje, które już chyba bardzo rzadko można spotkać na wsiach, jeśli w ogóle jeszcze istnieją (mowa o zapustach). Jak sięgnę pamiecią wstecz, to przypominam sobie, że jako mała dziewczynka będąc u babci wystraszyłam się podobnych przebierańców.
"Przygody Plastusia" to też obraz życia budzącej się po zimie przyrody, przedstawienie zależności między różnymi gatunkami zwierząt. Dziecko w wieku 5-6 lat znajdzie tu odpowiedź jak zdobywa pożywienie żaba, jak bocian karmi swoje dzieci, jak wygląda dudek ("każdy dudek ma swój czubek").

Plastuś mówi rymem, co jest bardzo sympatyczne, łatwo wpada w kolejne tarapaty, ale ma też bardzo duży dystans do siebie i traktuje swoje perypetie z dużym przymrużeniem oka. To nadal ciekawa lektura, ale archaiczny już język i styl narracji daje się nieco odczuć. 

Przeczytane w ramach wyzwania "Odnajdź w sobie dziecko".

2 komentarze:

  1. Świetna książka, bardzo dobrze ją wspominam :)
    Kilka razy czytałam tę książkę dzieciom gdy pracowałam w świetlicy. Potem na zajęciach plastycznych lepiliśmy Plastusie lub rysowaliśmy ilustracje do książki. Świetna zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze się ją czyta dzieciom, bo jest napisana prostym językiem. Chociaż już takim troszkę nieaktualnym :)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...