Chciałam się pochwalić, a co mi tam.
Na blogu Magdalenardo "Moje czytanie" uczestniczymy w wyzwaniu "Odnajdź w sobie dziecko" i kwietniowa edycja zakończyła się dla nas miłą niespodzianką. Wylosowaliśmy "umilacze do czytania"!
Bardzo się ucieszyłam z tej niespodzianki (ostatni raz coś wylosowałam chyba w czwartej klasie podstawówki ;)) i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu znajdę w skrzynce przesyłkę.
Jest! Była! Wczoraj (w poniedziałek) wyciągnięta! Większy K. już od zeszłego tygodnia był poinformowany o liście, który ma przyjść. Mały O. chodził z kopertą z listem od Magdy powtarzając "móń". W końcu udało mi się przenieść nadkonsumowaną zawartość do sypialni, przeczytać list i zrobić zdjęcie:
Zanurkowałam nosem do opakowania kawy wiśniowej z rumem, hmmmm, kiedy by to wypić hmmmm...
Buziaczki pochłonięte przez Małego O. połówkami: "pu la Kalolka, pu la mnie".
Chyba można powiedzieć, że zostaliśmy laureatami candy, czy tak? Ale chyba się mylę. W świecie blogowym jestem od bardzo niedawna, właściwie to mija pół roku, a ten to setny post (!)
Od jakiegoś czasu myślę o tym, że sama mogłabym przygotować jakąś niespodziankę dla czytaczy tego bloga, ale ilu ich tak naprawdę jest, nie mam pojęcia. Ale coś bym wymyśliła....
I z ostaniej chwili: dzisiejsza noc (w wtorku na środę), to walka z gorączką u Małego O. między wpół do drugiej, a trzecią nad ranem. Nie wiem czy zasnął bo temperatura zaczęła spadać, czy już był wymęczony. Ale i tak o 5:50 była pobudka, bo musiał Kalolka do "kolka" obudzić.
A za słodkości ślicznie dziękujemy!!!
Na blogu Magdalenardo "Moje czytanie" uczestniczymy w wyzwaniu "Odnajdź w sobie dziecko" i kwietniowa edycja zakończyła się dla nas miłą niespodzianką. Wylosowaliśmy "umilacze do czytania"!
Bardzo się ucieszyłam z tej niespodzianki (ostatni raz coś wylosowałam chyba w czwartej klasie podstawówki ;)) i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu znajdę w skrzynce przesyłkę.
Jest! Była! Wczoraj (w poniedziałek) wyciągnięta! Większy K. już od zeszłego tygodnia był poinformowany o liście, który ma przyjść. Mały O. chodził z kopertą z listem od Magdy powtarzając "móń". W końcu udało mi się przenieść nadkonsumowaną zawartość do sypialni, przeczytać list i zrobić zdjęcie:
Zanurkowałam nosem do opakowania kawy wiśniowej z rumem, hmmmm, kiedy by to wypić hmmmm...
Buziaczki pochłonięte przez Małego O. połówkami: "pu la Kalolka, pu la mnie".
Chyba można powiedzieć, że zostaliśmy laureatami candy, czy tak? Ale chyba się mylę. W świecie blogowym jestem od bardzo niedawna, właściwie to mija pół roku, a ten to setny post (!)
Od jakiegoś czasu myślę o tym, że sama mogłabym przygotować jakąś niespodziankę dla czytaczy tego bloga, ale ilu ich tak naprawdę jest, nie mam pojęcia. Ale coś bym wymyśliła....
I z ostaniej chwili: dzisiejsza noc (w wtorku na środę), to walka z gorączką u Małego O. między wpół do drugiej, a trzecią nad ranem. Nie wiem czy zasnął bo temperatura zaczęła spadać, czy już był wymęczony. Ale i tak o 5:50 była pobudka, bo musiał Kalolka do "kolka" obudzić.
A za słodkości ślicznie dziękujemy!!!
Mhmmm... mam nadzieję, że konsumowaniu towarzyszyła jednak jakaś książka... chyba, że jednak zapomnieliście...
OdpowiedzUsuńTo chociaż kawkę sobie rób w chwilach wytchnienia :) Jest słabiutka, więc można pić nawet wieczorami :)
Pozdrawiam Was cieplutko i przepraszam, że musieliście tyle czekać.
Nie zapomnieliśmy, tylko nie było jak! Jeden Grzesiek pokrojony na kawałeczki "fafelki pychota!", a jak chłopaki zobaczyli żelki no to nie było zmiłuj. Ja ma zwyczaj pić kawę rano, zanim się pobudzą dzieci i wtedy sobie podczytuję, więc myślę, że tak ją wypróbuję jak koniecznie musi być z książką ;)
Usuń