wtorek, 28 maja 2013

Janosch " Idziemy po skarb"

Autor: Janosch
Tytuł: " Idziemy po skarb"
Ilustracje: Janosch
Tłumaczenie: Emilia Bielicka
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Rok wydania: 1979; Kraków 2003, wydanie I
Stron: 48
Wiek: 0+


O książeczkach Janoscha czytałam już dosyć dawno, jak tylko okazało się, że zostanę mamą i w moje ręce zaczęły trafiać czasopisma skierowane do przyszłych lub świeżo zaistniałych mam. Były to same pozytwyne opinie. Kilka tytułów tego autora znajduje się na Złotej liście książek Fundacji ABCXXI "Cała Polska czyta dzieciom", jako polecane dzieciom do lat czterech. Ja poszłam dalej w ustaleniu kategorii wiekowej - myślę, że tak jak w przypadku Kubusia Puchatka, radość z czytania przygód Misia i Tygryska będą mieli nawet dorośli!

Odwiedzajac zatem naszą gminną bibiotekę, postanowiłam w końcu sprawdzić na czym polega fenomen Janoscha. I z ręką na sercu obiecuję, że w czasie następnej wizyty poszukam innych książeczek jego autorstwa.

Ta część przygód Misia i Tygryska opowiada historię ich wielkiej wyprawy w poszukiwaniu "największego skarbu na ziemi". Ponieważ nie mają nic do jedzenia, w ich przekonaniu największym szczęściem byłoby bogactwo. Snują marzenia o tym, co sprawiliby sobie za pieniądze gdyby je posiadali: najulubieńszą potrawę Tygryska pstrągi duszone w maśle z koperkiem i migdałami, kremówki, łódź dla Misia, ogrodową huśtawkę dla Tygryska, i wiele innych rzeczy. Następnego dnia sprzedają zebrane przez Tygryska w lesie grzyby i kupują nową linę, nową łopatę, dwa kubełki i idą wykopywać skarb.
Ale okazuje się, że pod ziemią go nie ma. Nie udaje się im też złapać butelki z kartką w środku, na której jest mapa z zaznaczonym skarbem. Nie znajdują skarbu na drugim brzegu rzeki. Za to napotykają szaloną Kurę, która mówi im, że pieniądze leżą na ulicy (tak twierdzi jej gospodarz). Tam natafiają na osła podróżnika Majorkę, z którym zabierają się w daleką podróż za morze.
Kiedy i po poszukiwaniach podwodnych ich łapki pozostają uste, nagle ogarnia ich ogromna tęsknota za domem:
"Ojej, świat stał się nagle taki pusty i morze takie zimne i głębokie. A domek nad rzeką taki daleki..."
Na szczęście przez morze pomaga im przedostać się z powrotem wielki Żuraw, a następnie wracają na pieszo niosąc jeden drugiego na plecach:

To najmilszy i najczulszy fragment tej bajki, esencja przyjaźni (miłości), a jednocześnie całkiem zabawny. Skorzystałam z pomysłu zwierzątek, kiedy wracając z długiego spaceru znad morza młodszy synek nie miał już siły iść - rzuciłam hasło "Wezmę Cię na barana jak Miś Tygryska" i dał się ponieść, chociaż wcześniej nie lubił i bał się tego.

I wtedy, nieoczekiwanie, po nocy spędzonej pod gołym niebem, okazuje się, że spali pod drzewem obsypanym złotymi jabłkami. Zbierają jabłka, zanoszą je do miasta do banku, gdzie bardzo uprzejmy urzędnik przelicza je i wypłaca im pieniądze. Niestety szczęście nie trwa długo, bowiem po drodze natrafiają na wysłannika króla, który podstępem, legitymując się istniejącym prawem, zabiera im trzykrotnie połowę posiadanych pieniędzy. Miś i Tygrysek nie mogą dogadać się czyj udział zabrał wysłannik i wdają się w bójkę. W nocy zbój Łaps-caps kradnie im pozostałe pieniądze, więc do domu wracają biedni niosąc siebie nawzajem.
"Ach, Tygrysku życie jest naprawdę wspaniałe! - mówił Miś, kiedy Tygrysek niósł go na barana".
W końcu docierają do domu i przygarniają do siebie szczęśliwego Kreta, który skrył się u nich podczas deszczu. I wtedy czują, że są naprawdę szczęśliwi, kiedy jedzą kalafior z kartoflami, masełkiem i odrobiną soli.

Przygody Misia i Tygryska pokazują czym naprawdę jest przyjaźń, pozwalają dziecku odróżnić dobro od zła (starszy synek kilka razy pytał czy wysłannik króla postępował dobrze).

Opowieść o przygodach Misia i Tygryska z pewnością nie czytałaby się tak świetnie, gdyby nie tłumaczenie Pani Emilii Bielickiej. Wspaniale oddaje klimat wydarzeń i charaktery postaci.

Odnoszę też wrażenie, że prostotą przekazu i głębią przedstawianych treści przypomina "Małego Księcia".
A jak Wy myślicie?


Przeczytane w ramach wyzwania "Odnajdź w sobie dziecko".

1 komentarz:

  1. Mały książę nie przypadł mi do gustu, więc jak ta książeczka w jakimś stopniu jest podobna to też raczej mi się nie spodoba, choć sam opis mnie zachęcił.


    Strasznie dziękuję za list :) Cieszyłam się jak dziecko, nawet chwaliłam się w sklepie, że dostałam PRAWDZIWY list. To takie miłe :)
    Postaram się odpisać jak najszybciej, ale mam teraz awans zawodowy na głowie i zakończenie roku szkolnego, więc ciężko będzie z wolnym czasem.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...