Czwartek, 30.05.2013 r.
Dzień zapowiadał się pięknie - słonecznie i gorąco od samego rana. Ale nie mogliśmy się zdecydować, w którą stronę ruszyć. Po wczorajszej wyprawie na Rozewie pierwotne plany Karolków miały zawieźć nas do latarni Stilo. Ostatecznie jednak z uwagi na święto i niepewność co do tego czy latarnia będzie otwarta dla zwiedzających, poszliśmy na spacer trasą, której jeszcze w tym roku nie obraliśmy.
Po drodze mijamy domek jak z bajki:
Bardzo mi się podoba jego prostota i kompozycja barw. Pierwszy raz widziałm go w 2008 roku i od razu wpadł mi w oko. I być może moja podświadomość szukała takiego domu, gdy przeglądałam projekty budowlane, bo teraz jak na niego patrzę to widzę, że nasz domek (odległy o ponad 300 kilometrów stąd) jest do niego całkiem podobny... No prawie ;)
Bezpośrednio na plaży dziś mogły wytrzymać tylko morsy, lub pingwiny w polarach. Polarów ze sobą nie zabraliśmy więc zwialiśmy czym prędzej stamtąd, ale za to nasza droga powrotna wydłużyła się o odcinek trasy rowerowej. A tu po drodze niepodzianka! Już we wtorek Ciocia chciała pokazać Większemu K. gdzie w lesie kąpią się dziki. Nie udało się. Ale dziś nagle na drodze zauważyłam wyraźne tropy dzika. I po chwili babcia U. wypatrzyła leśne spa:
Dalej spotkaliśmy jeszcze jedno spa, bardziej polankowe i nieco wystylizowane na wschodną nutę ;):
Mały O. był pod wrażeniem opowieści, że tutaj kąpią się dziki i Jemu zachciało się zażyć kąpieli. W tym miejscu. Ale mu to szybko wybiliśmy z głowy.
Po drodze minęliśmy jeszcze taki pomnik przyrody:
Skrótem przez las dochodzimy do plaży:
Dzień zapowiadał się pięknie - słonecznie i gorąco od samego rana. Ale nie mogliśmy się zdecydować, w którą stronę ruszyć. Po wczorajszej wyprawie na Rozewie pierwotne plany Karolków miały zawieźć nas do latarni Stilo. Ostatecznie jednak z uwagi na święto i niepewność co do tego czy latarnia będzie otwarta dla zwiedzających, poszliśmy na spacer trasą, której jeszcze w tym roku nie obraliśmy.
Po drodze mijamy domek jak z bajki:
Bardzo mi się podoba jego prostota i kompozycja barw. Pierwszy raz widziałm go w 2008 roku i od razu wpadł mi w oko. I być może moja podświadomość szukała takiego domu, gdy przeglądałam projekty budowlane, bo teraz jak na niego patrzę to widzę, że nasz domek (odległy o ponad 300 kilometrów stąd) jest do niego całkiem podobny... No prawie ;)
Bezpośrednio na plaży dziś mogły wytrzymać tylko morsy, lub pingwiny w polarach. Polarów ze sobą nie zabraliśmy więc zwialiśmy czym prędzej stamtąd, ale za to nasza droga powrotna wydłużyła się o odcinek trasy rowerowej. A tu po drodze niepodzianka! Już we wtorek Ciocia chciała pokazać Większemu K. gdzie w lesie kąpią się dziki. Nie udało się. Ale dziś nagle na drodze zauważyłam wyraźne tropy dzika. I po chwili babcia U. wypatrzyła leśne spa:
Dalej spotkaliśmy jeszcze jedno spa, bardziej polankowe i nieco wystylizowane na wschodną nutę ;):
Proszę zwrócić uwagi na te minimalistyczne kępki traw |
Mały O. był pod wrażeniem opowieści, że tutaj kąpią się dziki i Jemu zachciało się zażyć kąpieli. W tym miejscu. Ale mu to szybko wybiliśmy z głowy.
Po drodze minęliśmy jeszcze taki pomnik przyrody:
I całe połacie jagodowych zagajników:
Bilans dzisiejszego dnia jest taki, że Mały O. stracił swoje "kablio" - wystrzeliła mu przednia opona.
A nawiązując lekko do tematu przewodniego, we
wtorek, 28.05.2013 r.
byliśmy zobaczyć wydmę Lubiatowską. Tyle lat, ile tu przyjeżdżamy, tyle razy mieliśmy się tam wybrać. W końcu nastąpiła ta chwila:
Trochę zboczyliśmy z trasy na wydmę, żeby zobaczyć wieżę pożarową |
Wokół roślinność górska - kosodrzewina sypiąca pyłkiem przy każdym mocniejszym podmuchu wiatru.
W końcu docieramy. Nie są to takie wydmy jak w Łebie. Ale też robią wrażenie. Ten obszar ma 350 ha, ruchome piaski w Łebie - 500 ha.
Jak przyjedzie Tata Obe, to Go tu też przyprowadzimy. Drogę już znamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))