piątek, 6 grudnia 2013

Magia i dzieci

Mały O. miał rację mówiąc, że śnieg przyjdzie z Mikołajem. Właśnie wstałam i jest biało...

Byłam też sprawdzić, czy Mikołaj zostawił już prezenty.

W tym roku o pożywienie zadbał Mały O. Jest nieco skromniej niż Większy K. w zeszłym roku, kiedy były ciasteczka i mleko, ułożone przy butach. Młodszy brat ofiarował czekoladkę ze swojego kalendarza adwentowego, poprosił mnie o kubek z herbatą i byłam przekonana, że na talerzyku pod kominkiem znajdę jeszcze żelka, ale go nie było.Widocznie pomysł był, ale realizacja zakończyła się na brzuszku...
Wynegocjowałam jeszcze tylko, żeby zbytnio nie dopajać Mikołaja w trosce o jego pęcherz... i poszli spać.
Ciekawa jestem miny Małego O. jak rano zobaczy, że zniknął list, czekoladka i herbata, a w wypucowanych butach znajdzie swoją wymarzoną piłkę i fioletowe autko...
Rok temu Większy K. był w szoku na widok zostawionych okruszków: " Mamo, ... zjadł...!"

Podobną minę widziałam w zeszłym tygodniu u Małego O. jak po Andrzejkowym przedstawieniu w przedszkolu z udziałem prestidigitatora, przed pójściem spać czarowaliśmy zabawki. Najpierw próbował zaczarować mnie, żebym zniknęła, ale Mu wytłumaczyłam, że ludzi się nie czaruje, bo mogą zniknąć i się nie pojawić, i co wtedy? Ale zabawki, jak najbardziej, są do zaczarowania, i siedząc dwa kroki od Niego, korzystając z momentu zamkniętych oczu (obowiązkowy element czarów uzgodniony), wyczarowywaliśmy znikającą pszczółkę, wielulkę, misia, i co tam po kolei stało na półce. Oczy Małego O. robiły się okrągłe ze zdziwienia, gdy zabawka "znikała"...

Co ciekawe, w sobotę rano, kiedy byliśmy już po śniadaniu, poszedł na chwilę sam do swojego pokoju i słyszłam jak próbuje samodzielnie czarować pszczołę. Wrócił po chwili ze słowami "Mamo, ja caluję, a pscoła nie znika..."

Buty pięknie wypucowane - pilnował mnie i prosił już w środę czy Mu pomogę je wyczyścić...

Mikołaj nie miał wyjścia, nawet jeśli mało zjadł, to młodzi postarali się o listy i czyste buty :)))

4 komentarze:

  1. No i pięknie :).

    Ja z domu zupełnie nie znam tradycji Mikołajek 6 grudnia i nie umiem ich kultywować. Niemniej jednak po raz pierwszy w tym roku "Mikołaj Fięty" włożył chłopakom do butów małe samochodziki. Żałowałam, że to zrobił, bo rano zamiast szybko wychodzić z domu Maksymalny chciał się bawić... Ot i zamiast radości były łzy. Na przyszłość muszę Mikołaja poprosić, by ewentualne prezenty pakował w buty w innym czasie ;-).

    Prezenty prezentami, ale te wypucowane buty - one są chyba najbardziej warte tego Mikołaj ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale cudnie!! Ten Mikołaj to umie jednak czarować Twoje pocieszki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że nasza polska tradycja zachowana:) A Gwiazdor przychodzi z workiem, czy prezenty pod choinką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ondraszko, dopiero teraz Ci odpowiadam, ponieważ Wigilia była u dziadków i nie wiadomo było do końca czy Gwiazdor dopisze. Dopisał (w postaci przebranej Babci U.), ale Większy K. rozszyfrował ją prawie prawie ... Musieliśmy Mu potem gęsto tłumaczyć jak to jest, że ludzie są do siebie podobni... ;) :D

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...