Autor: A.A. Milne
Tytuł: "Kubuś Puchatek"
Przełożyła: Irena Tuwim
Ilustrował: Ernest Shepard
Okładkę i strony tytułowe projektowała: Joanna Wunderlich-Młodożeniec
Wydawnictwo, wydanie i rok: Książka i Wiedza, wyd. XVII, 1989
Ilość stron: 136
Wiek dziecka: 10+
Podejście do przeczytania Kubusia Puchatka zrobiłam ponad rok temu... Tak, tak... Postanowiłam wówczas przeczytać moim synkom oryginał. Cóż, kiedy tylko po otwarciu pierwszej strony okazało się, że nie da się tej książki przeczytać 5,5 i 3 latkowi z marszu. Musiałam interpretować treść i pomijać pewne fragmenty, bo uznałam, że tak małe dzieci nie zrozumieją zabiegu narracyjnego polegającego na tym, że historyjki z życia misia i jego przyjaciół opowiada Krzysiowi autor... To dość skoplikowana konstrukcja, pomyśłałam. Czytałam więc Karolkom te fragmenty, które opowiadały tylko o przygodach Puchatka, Prosiaczka i reszty mieszkańców Stumilowego Lasu.
Dla jakiego przedziału wiekowego jest to pozycja, mogą świadczyć moje wspomnienia z lektury Kubusia Puchatka pochodzące z czasów, kiedy miałam... hmmm... 18 lat. Będąc wówczas na trwającym 3 tygodnie obozie harcerskim, na który pozabieraliśmy ze sobą najróżniejsze książki, w naszej drużynie o przedziale wiekowym 14-18 lat królowała nabożna lektura przygód Kubusia Puchatka... Kiedy wcześniej przeczytałam go sama, nie pamiętam, może jak miałam 11 lat? Doprawdy, nie wiem.
Synkowie poznali kilka przygód z tej książki, przeczytanych z modulacją głosu i interpretacją postaci. Nie prosili o więcej, postanowiłam zatem przeczytać tę ksiażkę jeszcze raz, ale sama.
I mam bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat tej lektury.
- Po pierwsze: bardzo chciałabym przeczytać "Kubusia Puchatka" w oryginale.
Skąd taki pomysł? Otóż czytając tłumaczenie, podziwiałam Irenę Tuwim szczególnie za przekład piosenek i misiowych rymowanek. Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda i brzmi po angielsku...
Albo na przykład taki fragment:
Zastanawiałam się, jak w oryginale nazywa się wujek Prosiaczka Wstęp Bron? A jak wygląda mjut?
- "Kubuś Puchatek" to bardzo poetycka opowieść. Jak Wam się podoba taki opis wstającego poranka:
- A czy pamiętacie tę opowieść, jak Kłapouchy zgubił swój ogon a znalazł go Puchatek? I co zrobił Krzyś na końcu?
Utrwalliło mi się to w pamięci do tego stopnia, że nigdy nie zapomniałam, że ogonek Kłapouchego BYŁ PRZYMOCOWANY NA GWOŹDZIU.
Przy okazji jednej z poprzednich lektur opowiadań o Kubusiu Puchatku wymieniłam Magdą spostrzeżenia na temat przystępności tej lektury dla młodszych czytelników. Całkowicie zgadzam się z Jej opinią, że do małych i nieco większych czytelników bardziej trafiają książki z Kubusiem Puchatkiem oparte na bajce animowanej.
Ale jeśli już taki czytelnik dorośnie do tego, aby przeczytać oryginalnego "Kubusia Puchatka" czy "Chatkę Puchatka" A.A. Milne, to mogę zaręczyć, że nie zapomni ich za nic w świecie...
Zresztą, chyba każdy powiniej je znać, bo dorosłe życie bez poznania zabawy w "misie patysie", humorów Kłapouchego i misia o bardzo małym rozumku, to wierzcie mi, życie niepełne :)))
Bierzemy udział w wyzwaniu Magdalenardo "Odnajdź w sobie dziecko".
Tytuł: "Kubuś Puchatek"
Przełożyła: Irena Tuwim
Ilustrował: Ernest Shepard
Okładkę i strony tytułowe projektowała: Joanna Wunderlich-Młodożeniec
Wydawnictwo, wydanie i rok: Książka i Wiedza, wyd. XVII, 1989
Ilość stron: 136
Wiek dziecka: 10+
Podejście do przeczytania Kubusia Puchatka zrobiłam ponad rok temu... Tak, tak... Postanowiłam wówczas przeczytać moim synkom oryginał. Cóż, kiedy tylko po otwarciu pierwszej strony okazało się, że nie da się tej książki przeczytać 5,5 i 3 latkowi z marszu. Musiałam interpretować treść i pomijać pewne fragmenty, bo uznałam, że tak małe dzieci nie zrozumieją zabiegu narracyjnego polegającego na tym, że historyjki z życia misia i jego przyjaciół opowiada Krzysiowi autor... To dość skoplikowana konstrukcja, pomyśłałam. Czytałam więc Karolkom te fragmenty, które opowiadały tylko o przygodach Puchatka, Prosiaczka i reszty mieszkańców Stumilowego Lasu.
Dla jakiego przedziału wiekowego jest to pozycja, mogą świadczyć moje wspomnienia z lektury Kubusia Puchatka pochodzące z czasów, kiedy miałam... hmmm... 18 lat. Będąc wówczas na trwającym 3 tygodnie obozie harcerskim, na który pozabieraliśmy ze sobą najróżniejsze książki, w naszej drużynie o przedziale wiekowym 14-18 lat królowała nabożna lektura przygód Kubusia Puchatka... Kiedy wcześniej przeczytałam go sama, nie pamiętam, może jak miałam 11 lat? Doprawdy, nie wiem.
Synkowie poznali kilka przygód z tej książki, przeczytanych z modulacją głosu i interpretacją postaci. Nie prosili o więcej, postanowiłam zatem przeczytać tę ksiażkę jeszcze raz, ale sama.
I mam bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat tej lektury.
- Po pierwsze: bardzo chciałabym przeczytać "Kubusia Puchatka" w oryginale.
Skąd taki pomysł? Otóż czytając tłumaczenie, podziwiałam Irenę Tuwim szczególnie za przekład piosenek i misiowych rymowanek. Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda i brzmi po angielsku...
Albo na przykład taki fragment:
"- Więc rzecz do zrobienia jest następująca: po pierwsze, wyznaczenie wynagrodzenia. Trzeba ogłosić...Czy usłyszeliście kichanie czytając ten fragment? :)
- Chwileczkę - przerwał jej Puchatek podnosząc łapkę do góry. - Co mamy zrobić dla tego czegoś, coś powiedziała? Bo właśnie kichnęłaś w tej chwili, kiedy chciałaś to słowo wymówić.
- Mylisz się. Nie kichnęłam.
- Kichnęłaś, Sowo!
- Przepraszam cię, Puchatku, nie kichnęłam. Niepodobna kichnąć nie wiedząc o tym.
- Tak, ale nie można usłyszeć kichnięcia bez tego, żeby ktoś nie kichnął.
- Więc powiedziłam tak: Po pierwsze, wyznaczenie wynagrodzenia. Trzeba ogłosić...
- Co? Powtórz jeszcze raz... - poprosił Puchatek nieśmiało."
Zastanawiałam się, jak w oryginale nazywa się wujek Prosiaczka Wstęp Bron? A jak wygląda mjut?
- "Kubuś Puchatek" to bardzo poetycka opowieść. Jak Wam się podoba taki opis wstającego poranka:
"Słońce leżało jeszcze w łóżeczku, lecz nad Stumilowym Lasem, na niebie, było światło, które wskazywało na to, że ono wkrótce rozkopie pościel i zacznie wstawać."
- A czy pamiętacie tę opowieść, jak Kłapouchy zgubił swój ogon a znalazł go Puchatek? I co zrobił Krzyś na końcu?
"... Krzyś przybił go młotkiem na właściwe miejsce..."
Utrwalliło mi się to w pamięci do tego stopnia, że nigdy nie zapomniałam, że ogonek Kłapouchego BYŁ PRZYMOCOWANY NA GWOŹDZIU.
Przy okazji jednej z poprzednich lektur opowiadań o Kubusiu Puchatku wymieniłam Magdą spostrzeżenia na temat przystępności tej lektury dla młodszych czytelników. Całkowicie zgadzam się z Jej opinią, że do małych i nieco większych czytelników bardziej trafiają książki z Kubusiem Puchatkiem oparte na bajce animowanej.
Ale jeśli już taki czytelnik dorośnie do tego, aby przeczytać oryginalnego "Kubusia Puchatka" czy "Chatkę Puchatka" A.A. Milne, to mogę zaręczyć, że nie zapomni ich za nic w świecie...
Zresztą, chyba każdy powiniej je znać, bo dorosłe życie bez poznania zabawy w "misie patysie", humorów Kłapouchego i misia o bardzo małym rozumku, to wierzcie mi, życie niepełne :)))
Bierzemy udział w wyzwaniu Magdalenardo "Odnajdź w sobie dziecko".
Tak, dziwne to umocowanie ogona gwoździkiem :)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Puchatka. Mam starą i nową wersję i jeszcze "Chatkę Puchatka". Też wszystko żony Tuwima. Ale mojej czytam nieoryginalne wersje dla dzieci. Jeszcze jest za mała na oryginalną, chociaż jak się postaram tak jak i Ty, to w sumie coś by tam z tego zrozumiała;).
Mnie czytano oryginalną "Chatkę Puchatka" i "Kubusia Puchatka" w tym samym przekładzie Ireny Tuwim. Chyba nie było wtedy wersji nieoryginalnych i dobrze, bo jakoś mnie one nie przekonują . Moi rodzice zakładali indoktrynację klasyką od początku, zresztą odkąd nauczyłam się czytać, ściągałam każdą książkę, którą mogłam dosięgnąć z krzesła :) Miałam chyba 7 lat, kiedy zaczęłam czytać "Cyberiadę" Lema, oczywiście zrozumiałam z tego tyle, ile może rozumieć siedmiolatka, ale wracałam do niej przez kolejne 20 lat :) Tak samo do "Puchatka".
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że książki nie zapomni się za nic w świecie, ale nie widzę podobieństwa w odbiorze tej książki przez nas obie.
OdpowiedzUsuńMnie ten język nudził, nużył i męczył :(
Dziękuję Ci Gwiazdorze za odwiedziny i zostawienie prezentu pod moją choinką :)
Podobieństwo rozumiałam raczej w trudności w zrozumieniu przez małe dzieci. Tak zrozumiałam Twoją wcześniejszą odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńGwiazdor cieszy się, że zdążył ;) :)))