Ale wracając do wiosny, na którą wszyscy czekają jak na Świętego Mikołaja.
Najbardziej nie lubię jak wietrzysko sypie w oczy piaskiem, a z drugiej strony mści się słońce, które świeci tak, że z oczu lecą łzy. brrrrr .....
a poza tym może być ;)
tak sobie spacerowaliśmy dokładnie tydzień temu:
Słońce chyliło się ku zachodowi...
Tam tam daleko jest nasza wieś.
Od tamtej strony, miejsce gdzie teraz stoimy, nie wydaje się aż takie odległe.
To z tym młodnikiem Karolki ścigają się wzrostem:
Czasem jestem sentymentalna, i zastanawiam się, jak będzie wyglądał ten lasek za 4, czy 10 lat.
Rozpoznaję roczne przyrosty na tych sosenkach i wiem, że z każdym latem będą wyglądały inaczej...
Poza tym mam taką dziwną skłonność, że lubię odliczyć czas do tyłu.
6 marca - odlicząc ten sam odstęp czasu wstecz od początku zimy, czyli 22 grudnia, mamy koniec października. Chyba dobrze policzyłam, mam czasem problemy z matematyką.
Na koniec października 2011 Karolki biegały po lesie na krótki rękaw, a teraz w zimowych, choć nieco lżejszych kurtkach.
Niby tak samo odległy czas od zwrotnika Koziorożca, ale jak różny klimatycznie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))