A tak się cieszyłam tydzień temu...
Po roku od zdarzenia, przyjechali fachowcy od kominka i zamocowali trzecią płytę.
Mąż od razu tego samego dnia wieczorem chciał napalić, ale Go powstrzymałam.
Zeszłam jakieś pół godziny temu, bo się przebudziłam i wyniuchałam, że w kominku się pali.
Płyta trzasnęła od góry.
Ja pier....
Po jasną chlorellę ją slikonem od góry przeciągnęli?!
Trudno, stało się, a tak się cieszyłam....
Poza tym widać drugie dno, bo po niedzieli pewnie będę musiała znowu szukać pomocy u Zaufanego Pana Doktora. I to nie wiem czy nie ze sobą też, bo wieczorem jeszcze było wszystko w porządku, ale teraz mam już chrypę i coś mi zalega w gardle.
A taki piękny dzień dzisiaj był.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))