Nagle, zrazu nieśmiało, ale teraz już nieco odważniej, wyjrzało zza chmur słońce.
- Oooo, słońce! Ale ja je znam! Ono zniknie nocą, nich nikt się na to nie nabierze! rzuciłam głośno do najbliżej siedzącego Mojego Najlepszego Kolegi.
- Ja je znam. Łże jak pies*.
* swobodna trawestacja skeczu Janusza Gajosa "Teściowa", do obejrzenia tu. Uwaga: oglądać z pustym pęcherzem!
Jako nastolatka myślałam, że jeśli kiedyś będę miała dzieci to chciałabym mieć dwóch synków; kończąc liceum rzuciłam hasło - "Też będę doktorem", a jedząc samotne niedzielne obiady marzyłam o własnym domku i rodzinie. Marzenia się spełniają.
mój ojciec przywiózł do domu jak miałam lat jeszcze naście, takie naście mocno mieszkające z rodzicami, płytę z tym skeczem. Czarnym flamastrem, grube litery- "GAJOS-TEŚCIOWA". Słuchać musieli wszyscy. Domownicy po kolei i kolejni goście. Łaskotało zawsze tak samo przyjemnie ;)))
OdpowiedzUsuńNo i gdzie te "więcej recenzji" książeczek dla dzieci, hę?
OdpowiedzUsuńW specjalnym zeszycie, już są, tylko czasu brak na przepisanie bo mam w domu lazaret-po Większym K. teraz leży rozłożony mąż.... Ech....
OdpowiedzUsuń