8:45 Wizyta u lekarza umówiona. Dopiero na wtorek, ale to i tak był najwcześniejszy termin. Do tego czasu będzie wóz, albo przewóz. Mały O. kaszle non stop, Większy K. jak odkaszlnie to nie jest muzyka, którą bym chciała słyszeć.
W dużym żeliwnym rondlu bangla się kawał karkówki. 2 czy 2,5 kilo? Mały O. zauważył, że "duo". Duo bo wyżywić 3 męskie żołądki to wyzwanie jak dla jaskiniowca. Wczoraj Większy na kolację wsunął 5 naleśników, ale parę dni temu ustanowił rekord w ilości zjedzonych parówek - 4 sztuki... Przeszedł sam siebie.
10:15 Bawimy się w przedszkole. Małego O. czeka zapisanie do tej samej placówki co chodzi Większy. Tym razem ja jestem dzieckiem.
Mały O.: "Hej detko!", wstaje z fotelika i wręcza mi kilka kartek z rysunkami, "tutaj mat zadanie!" Jest panią Bebatką.
Zażyczyły sobie "kafke". Większy K. wypił szybciej. Mały O. pije łyżeczką, woła: "Hej Telenia jut idziemy".
Upsss, kafka się wylała.
10:35 Obrus położony o 9:00 już nie jest czysty.
10:40 Drugie rozlanie.
Czasem mam wrażenie, że sprzątanie to jest kara. Czuję się jak Syzyf.
Jak pomyślę z przyjemnością o posprzątaniu jakiegoś fragmentu, uporządkowaniu kąta czy półki, to po chwili okazuje się, że muszę gasić pożary w innym miejscu.
Wczoraj przed zaśnięciem na Allegro zauważyłam odkurzacz "eucharystyczny" (jak go kiedyś nazwał Mój Najlepszy Kolega). No, to by jakoś rozwiązało na przykład kwestię sprzątania pod stołem w części jadalnej. Tylko że jego cena (około 400 zł), jakoś nie daje mi poczucia pewności, że będzie to mój sprzymierzeniec na dłuższy czas... Ale pomarzyć można.
10:50 Przeszliśmy do zajęć przy stolikach.
Razem z Większym K. rysujemy rysunek na konkurs plastyczny. Teraz już wiem jak to się odbywa w "realu".
11:00 Trzeba by karkówkę pokroić na plastry...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))